Przemyślenia
-
Kapsuła czasu – co bym powiedziała sobie, tej sprzed 10 lat?
Kiedyś mi się wydawało, że po 30-tce będę miała już wszystko poukładane w głowie, będę stateczna i bardzo mądra. Rzeczywistość wygląda trochę inaczej, wiem iż nadal sporo przede mną, zarówno w dziedzinie poukładania sobie w głowie, zarówno w byciu stateczną, a tym bardziej byciu (bardzo, lub choćby troszkę) mądrą… Mimo to bardzo lubię moje życie, to jak wygląda na co dzień oraz od święta. Lubię świadomość samej siebie, swoich pragnień, potrzeb oraz poczucie własnych możliwości. Patrząc na siebie sprzed lat, przykładowo sprzed 10 lat, widzę spore różnice. Pewna mądra osoba z mojego otoczenia powiedziała kiedyś, że nie warto porównywać się do innych, bo to nie ma większego sensu,…
-
Top 7 – totalnie subiektywne, yasminsmellowe zestawienie – filmy wszechczasów
Uwielbiam oglądać dobre kino. Uwielbiam filmy, które coś niosą, mają głębsze przesłanie, ale lubię też te lżejsze, które porywają serce i ogląda się je miło na pogodę lub niepogodę… Mam swoją filmotekę, do której wracam, najczęściej sama, w chwilach, w których mam potrzebę się wyciszyć, ukoić w towarzystwie koca, poduszki i kubka z gorącą wodą. Czasami udaje mi się namówić Mr Hubby, by towarzyszył mi w tych chwilach, jednak wiem iż nie dzieli ze mną fascynacji to moich ulubionych pozycji. A oglądania tych samych filmów w kółko nie rozumie już w ogóle. Mimo to od czasu do czas zasiada ze mną przed monitorem komputera i razem oddajemy się moim…
-
Moda czy konieczność – “zero waste”/ “less waste”
“Zero waste” to coraz bardziej popularny slogan, coraz bardziej popularny trend. Czy konieczny? Oczywiście, że tak. Śmieci zalewają nas zewsząd. Przeraża mnie ilość wynoszonych worków ze śmieciami z Wiśniowej, mimo iż jest nas tylko dwójka i zdecydowanie od początku naszego wspólnego życia zwracamy uwagę na to co kupujemy, w jakich opakowaniach i z przemyśleniem czy dana jest nam niezbędna. Tak z teorii, “zero waste” to trend polegający na stylu życia generującym jak najmniejsze ilości śmieci, którymi zanieczyszczamy środowisko. Wyeliminowanie ich w zupełności to jak dla mnie utopia i marzenia ściętej głowy. Może w silnym samozaparciem się da, ale garniec złota temu, komu przez cały rok uda się nie zakupić…
-
Leniwy ranek na balkonie – błogo mi
Pachnie już latem i wakacjami. Oj pachnie zdecydowanie. Ciepłe powietrze, promienie słońca, lekki wiaterek i niezmarznięte, a wręcz ciepłe nóżki. Zapach truskawek, mrożonej kawy i koktajli owocowych. Pierwsze ogórki i mizeria do obiadu. Pranie suszone wiatrem i błogi odpoczynek. Nie pamiętam takiego stanu od dzieciństwa. Nawet nastoletni okres miałam okraszony prowadzeniem domu na końcu świata, rzucaniem okiem na młodszego brata. A teraz mam luz. Taki totalny. Fakt, że podyktowany rekonwalescencją i nie jest to totalny relaks, w czasie którego robię co dusza zapragnie. Niemniej jest mi dobrze i błogo. Tak, słowo błogo obrazuje mój stan idealnie. Wreszcie czuję iż nic nie muszę i że nikt nic ode mnie nie…
-
Czerwcowe, już domowe, przyjemności
Czuję, że wracam do żywych. Tak naprawdę to czuję. Każdy dzień budzę się z większą ilością siły, energii oraz chęci do tego, by działać. Już od kilku dni głowa woła “chce mi się”, ale ciało spowalnia “nie tak szybko moja droga”. Deszczowy maj nie był moim najszczęśliwszym miesiącem w tym roku, ale to co zafundował mi czerwiec, nie przyszło mi do głowy w najgorszych koszmarach. Na sam, samiuteńki początek, tak jakby dla hecy, bo w dniu dziecka, wróciłam z hukiem do szpitala. Powikłania pooperacyjne. I znowu pytanie ‘dlaczego ja?’. I znowu ta sama odpowiedź – “a dlaczego nie?”. Czym jest szczęście znalezienia się w zaledwie kilku procentach powikłań, po…
-
Po Dniu Matki
Trochę mnie tutaj nie było. W międzyczasie, a dokładnie wczoraj, świętowany gdzie tylko się obejrzysz Dzień Matki. Posty w mediach społecznościowych, aż grzmiały z tego tytułu zdjęciami, opisami i ogólną radością. Jest co świętować i dobrze się na to patrzy. Dobrze patrzy się na matki świętujące ze swoimi malutkimi pociechami, dobrze patrzy się na zdjęcia pierwszych laurek przedszkolaków, inspirujące pomysły nastolatków oraz pełne wdzięczności i ciepła spotkania dorosłych z ich mamami. Samej sprawia mi radość przypominania Mr Hubby, że oto taki dzień i warto zawitać do swojej mamy z kolorowym, wiosennym bukietem kwiatów. Choć na chwilkę wpaść, pokazać, że się pamięta, i że to wartość, którą warto pielęgnować.…
-
Top 7 – seriale, do których mam sentyment i do których przynajmniej raz wróciłam
Lubię wracać do rzeczy dobrych. Tak samo jest z filmami i serialami. Oboje z Mr Hubby lubimy czasem wpaść w taśmowy wir seriali. Lubię również sama w taśmowy wir seriali wciągnąć się. Lubię dłuższe akcje, lubię zżywać się z bohaterami. Jest to jedna z moich form relaksu. Szczególnie w momentach słabszych fizycznie, gdy organizm woła o odpoczynek i pozostawienie zadka w jednym miejscu. Może dlatego, iż w ostatnim czasie było takich momentów sporo, miałam okazję odświeżyć sobie przynajmniej część z nich. Brakuje mi jeszcze takiego powrotu do czytania książek, ale tutaj total zmęczenie materiału i na wpół opadające powieki nie pomagają. Więc póki co, częściowo moje a częściowo nasze…
-
Majowe wyobrażenia
Moje majowe wyobrażenia to piknik na zielonej łące, pod wielkim dębem chroniącym przed pierwszymi mocnymi promieniami słońca. To zwiewna sukienka i pierwsze odsłonięcie pomalowanych paznokci u stóp. Perlisty śmiech i uczucie błogiego relaksu. Lemoniada cytrynowa z kostkami lodu. Truskawki w czekoladzie, a do nich wytrawne Prosecco. Przyjaciele – cały ich tabun. I cały dzień do dyspozycji. Póki co to z powyższych mogę mieć do dyspozycji niezawodnych przyjaciół i cały dzień do dyspozycji, ale zakładając iż akurat mamy weekend. Truskawki w czekoladzie i Prosecco również mogę sobie wymocić, ale niestety z resztą będzie troszkę gorzej… Ale marzyć, wyobrażać sobie nikt nie zabroni. Snuć i planować idealnego majowego pikniku również……
-
Deszczowa majówka
Po zeszłorocznej majówce i pięknej wiośnie, oczami wyobraźni widziałam jak tegoroczną spędzam, jeśli nie w krótkich spodenkach, to w cienkich lnianych spodniach i lekkiej koszulce. Spędzam ją wśród soczystej zieleni, pod błękitnym niebem, wystawiając dzióbek do słońca. Tak… i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje egoistyczne chciejstwo. W tym roku była deszczowa majówka. Po kilku dniach całkiem przyjemnej pogody, maj zaskoczył chłodem, deszczem i zimnem. O ile jeszcze pierwszy maja był względnie ciepły i przyjemny, tak te następne dni były coraz zimniejsze, coraz bardziej ponure i deszczowe. Pomimo to cieszę się, że prognozy nie sprawdziły się w 100%, bo miało być znacznie gorzej. Tak oto…
-
Czym wiosna mi w tym roku pachnie…
Wiosna, wiosna ach to ty… wyczekana, wytuptana. Wyglądam sobie zza okno i tak mi dobrze, mimo iż w szarym – burym biurze jeszcze siedzę. Za oknem tak słonecznie, tak radośnie, tak pozytywnie. Tak wiosennie. I mimo, że nadal marznę, bo ciepełko jeszcze nie to, to zrzucone kurtki i płaszcze, są najlepszym dowodem, iż wiosna już tu jest. Wiosna pachnie na całego! Kilku wiosennych zmian się już doczekałam, kilka sama wprowadziłam, ale na niektóre jeszcze muszę poczekać… * gorąca woda, bez dodatków Od jakiego czasu popijam przez cały dzień bardzo ciepłą wodę. Prawie gorącą. Dzięki temu “zabiegowi” jest mi zdecydowanie cieplej, szczególnie w pracy, w której niestety jest chłodno i…