Po godzinach,  Uroda

Wegańskie kosmetyki ARBONNE

 

Mija już pół roku odkąd kosmetyki Arbonne zagościły w mojej prywatnej łazience! Wow, jak ten czas leci! Tym bardziej iż nadal mam te same kosmetyki, które zakupiłam sobie jako pierwsze i są to produkty, których używam na co dzień! No dobra, wyjątkiem jest tonik, którym psikam się zdecydowanie ponad stan, a jego kojący zapach dosłownie przenosi mnie w świat luksusu! Nie odmawiam sobie, oj nie…

 

Lubię kosmetyki. Lubię dobre kosmetyki! W moim prywatnym pojęciu dobre kosmetyki to takie, które mają super skład. Od wielu, wielu lat wystrzegam się kosmetycznego syfu, bo jakby na to nie patrzeć to skóra jest największym organem człowieka… No tak, więc myślę iż warto nakładać na nią same dobrodziejstwa, a nie utrudniać jej pracę.

Był taki czas, gdy mieszałam sobie kremy w domowym zaciszu. Sprawiało mi to mega radość i przyjemność, szczególnie gdy przy okazji mogłam się tymi cudami podzielić z bliskimi. Jednak domowe kremy mają to do siebie iż trzeba bardzo, ale to bardzo uważać z ich przechowywaniem (czytaj: powinny być przechowywane w lodówce) lub wzbogacić o konserwanty. Domowe kremy wymagają też poświęcenia im czasu, bo sam proces nie jest może zbyt skomplikowany, jednak trochę trwa i wymaga cierpliwości. Po okresie miziania się swoimi wytworami zachciało mi się kupić gotowy krem. Jednak fakt iż przez długi, długi czas dozowałam sobie kremy bardzo dobre jakościowo (nie oszczędzałam na składnikach do produkcji kremów) sprawił, że na wszystko co wpadało w moje ręce kręciłam nosem.

Marką Arbonne zainteresowałam się… przypadkiem. Tak, tak przypadki kręcą życiem… niemniej z produktami oraz z filozofią marki spotkałam się na koncie jednej z moich ulubionych blogerek. Odpaliłam sobie stronę marki i wgłębiłam się w to, co oferują! To co zwróciło moją uwagę to przede wszystkim filozofia marki. Zrównoważony rozwój, holistyczne podejście do pielęgnacji całego ciała (marka ma w swojej ofercie zarówno produkty kosmetyczne do ciała, jak i linię żywieniową), od początku istnienia marki wegańskie receptury oraz składniki wysokiej jakości. Całość zwróciła moją uwagę i przykuła wzrok na dłużej. Nie będę Wam opisywać tutaj szczegółów, jednak jeśli Cię zainteresowałam, to zapraszam bezpośrednio na stronę marki Arbonne – bez sensu bym się dublowała, zajrzeć na źródło jest najprościej!

Po chorobowych perturbacjach, które uniemożliwiły mi sprawdzenie produktów na własnej skórze, zdecydowałam się na ich zakup w ciemno. Marka daje możliwość zwrotu napoczętych produktów w czasie 40 dni od dnia zakupów, co jest dla mnie znakiem iż jest mocno pewna jakości produktów. Osobiście nie znam drugiej marki kosmetycznej, która dopuszcza taką możliwość.

Zakupiłam sobie zestaw produktów, jednocześnie wchodząc w możliwość tworzenia własnego, kosmetycznego biznesu z marką. Praca projektanta, przebywanie w męskim świecie zaczęło mnie dość mocno nużyć i pomyślałam, że własny biznes może być dla mnie ciekawą odskocznią od dnia codziennego. Odskocznia, która daje możliwości zarobku, to już totalna bajka. Dlaczego miałam nie spróbować? Mr Hubby od samego początku pomysł mocno się spodobał i kibicował (nadal kibicuje) mi zawzięcie! Inwestycja nie była duża, w większości w produkty, które… sama chciałam wypróbować i stosować. Dlaczego nie, prawda?

 

Gdy kosmetyki do mnie przyjechały to miałam duży, oj duży moment zawahania, czy… teoria stanie w jednej linii z praktyką i polubię produkty. Podchodziłam do nich sceptycznie, jednak otwarcie. Próbowałam, testowałam i krok po kroku – a właściwie aplikacja po aplikacji zakochiwałam się w nich coraz mocniej. Zaopatrzyłam się w kolejne produkty, testowałam, nakładałam i tak miłość ta trwa i trwa i ma się całkiem dobrze!

 

Co mogę powiedzieć o kosmetykach Arbonne po półrocznym czasie ich stosowaniu?

Są niesamowicie wydajnie i należy się nauczyć je aplikować. W związku z tym, że składniki w nich są wysokiej jakości, to nakłada się ich zdecydowanie mniej, niż przeciętnych produktów. Ilość stosowanego na co dzień produktu przekłada się na wydajność, bo opakowanie wystarcza na długo, długo, długo. Oczywiście każda z nas nałoży inną ilość produktu, więc trudno powiedzieć w systemie 0:1 na ile kosmetyki wystarczają, jednak zdecydowanie na sporo, sporo dłużej niż drogeryjne kosmetyki, nawet te wysokiej klasy.

Wysoka jakość produktu przekłada się na stan cery w trakcie stosowania. Tak naprawdę to już po kilku krotnym użyciu widziałam zmiany na skórze, jednak na te najlepsze trzeba poczekać. Pamiętajmy, że to są kosmetyki, a nie czarodziejskie różdżki. Niemniej stan mojej cery zdecydowanie poprawił się. Buzia jest pięknie nawilżona, napięta, zmniejszyły mi się pory (zawsze miałam z nim problem, szczególnie na policzkach przy samych płatkach nosa) oraz zmniejszyła nadprodukcja sebum w tzw. strefie T.

Makijaż produktami Arbonne, bo również taka linia jest, to mineralny makijaż wegański, przede wszystkim bez talku. To makijaż, który oprócz tego, że nie obciąża skóry i nie zapycha porów, to ma właściwości pielęgnacyjne! Dwa w jednym. Na pierwszy rzut oka kosmetyki do makijażu są delikatniejsze, jednak przez to wygląd makijażu jest zdecydowanie bardziej szlachetny. Na dodatek są bardzo dobrze napigmentowane, co powoduje iż przykładowo paletka z bronzerami i rozświetlaczami jest… nie do zużycia! Pomimo iż lubię się malować i maluję praktycznie każdego dnia, nawet gdy wiem iż przykryję część makijażu maseczką, to paletka wygląda jakby została dopiero co kupiona. Jakość z wydajnością mieszają się i są zdecydowanym wyróżnikiem marki!

Kupuję zdecydowanie mniej kosmetyków. Taki paradoks! Nie odwiedzam tak często drogerii, bo po skosztowaniu produktów Arbonne kręcę nosem na jakość kosmetyków drogeryjnych. Wcale nie mówię iż odbieram im ich jakość i uważam, że są beznadziejne! Nie, nie… wcale nie. To już taj jest, że jak skosztuje się czegoś z półki premium, to nie chce się innego.

Co się tyczy z kolei pracy, to praca z marką jest przyjemna i lekka. Organizujemy spotkania, tzw domowe SPA w kilkuosobowych grupach. Spotkania są wesołe, przyjemne i skupiają się na testowaniu dobrodziejstw marki. W zagonionym, zwariowanym świecie to genialna sprawa dla każdej zabieganej i nie mającej czasu dla siebie kobiecie. Yyyy… czyli dla każdej z nas, prawda?

W trakcie takiego spotkania SPA dbam o to, abyś się zrelaksowała i wyciągła maksimum tego co dają kosmetyki, a przy okazji pozwoliła odpocząć głowie i odpocząć w miłym gronie. Dlaczego wiem, że grono jest miłe? Spotykamy się z gronie koleżanek, przyjaciółek i dobrze znanych nam osób właśnie dlatego, by każda z Was miała możliwość zrelaksować się i poczuć swobodnie. Pani domu, ta u której organizujemy spotkanie, decyduje o składzie osobowym. Ja dbam o resztę!

Silną stronę takich spotkań jest to, że nie mam ze sobą nic do sprzedania. Skupiamy się tylko i wyłącznie na relaksie. To jest cel spotkania, domowego SPA. Jeśli którakolwiek z Pań jest zainteresowana zakupem kosmetyków lub innych produktów, to robi to we własnym zakresie przez stronę internetową (oczywiście we wszystkim pomagam). Umawiamy wtedy również kolejne spotkania, bo Panie które są gośćmi chętnie dzielą się taką formą relaksu z kolejnymi koleżankami. A! Co istotne, to takie spotkania są niezobowiązujące i bezpłatne!

Kolejna rzecz jaka mnie urzekła w pracy z tą marką to możliwość wykonywania jej w trakcie obostrzeń związanych z pandemią. Dobrodziejstwa techniki, dostęp do internetu pomaga i ułatwia. Dlatego nie ma też dla mnie problemu kosmetyczne spotkanie z Tobą, nawet jeśli mieszkasz po drugiej stronie Polski!

Jestem ciekawa ile z Was zna markę? A może pierwszy raz o niej słyszysz? Masz chęć wypróbować? Skuś się na domowe SPA we własnym zaciszu 🙂 odezwij się i wszystko zorganizujemy! Uściski!

 

PS. Będą kolejne posty o kosmetykach Arbonne, produktowe również 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *