Kulinarnie

Zabójczo dobry sos śliwkowy z serem z niebieską pleśnią w wydaniu obiadowym, z mięskiem w tle

 

Są takie połączenia, na myśl o których ślinianki pracują mi ze zdwojoną, jak nie z potrójną mocą… Są takie połączenia, które potrafią mi się śnić po nocach i wobec których nie jestem w stanie przejść obojętnie. To takie połączenia, które potrafią wzbudzić szaloną miłość lub głęboką nienawiść! To połączenia, którymi obdarowuję najbliższych, marząc by na nich zrobiły takie samo wrażenie i by nasza kulinarna miłość rosła w tę samą stronę. Jednym ze sztandarowych połączeń, które mogę wpisać w ten klimat jest połączenie śliwki z niebieskim serem pleśniowym! Pod postacią sosu śliwkowo-pleśniowego jest to moja bajka numer jeden!

 

Mimo iż wracają czasy, gdy mięso jem raczej z rozsądku, który podpowiada mi, że nie chce mi się zastępować białka innymi opcjami, to w ostatnim czasie rozkoszowałam się mięsem, właśnie w towarzystwie sosu śliwkowo-pleśniowego. Drugim takim ewenementem jest tatar i to w najczystszej i najbardziej klasycznej postaci – tatar wołowy. Jeśli mówi to osoba, która kilka lat nie jadła mięsa, wróciła do niego, ale gdzieś jej chodzi po głowie, iż może znów by je porzucić, to… brzmi to kuriozalnie. Jednak tak właśnie jest. Nic nie poradzę na swoje smaki.

 

Tatarem wołowym rozkoszowałam się ostatnio u teściów, którzy ugościli nas z Mr Hubby tym rarytasem. Rarytas jak dla kogo, bo Mr Hubby prawie padł na jego widok… to nie jego bajka, mimo to dzielnie towarzyszył nam przy stole i nawet skusił się na delikatną degustację! Czapki z głów, bo ja jego rarytasów (flaków, galaretek wytrawnych) skosztować nie jestem w stanie 🙂 . Cóż… każdy swoje dziwactwa ma!

 

Wróćmy do sosiku. Szybki i prosty w wykonaniu, i idealnie nadaje się na elegancki świąteczny stół. Bardzo dobrze komponuje się z delikatnym mięsem indyczym, ale daje radę również z wołowiną i wieprzowiną. Kwestia delikatniejszego, lub bardziej intensywnego doprawienia.  Danie dobrze smakuje z ziemniakami, frytkami, kaszami, ale i z makaronami.

 

Wersja, którą opiszę jest zrobiona na bazie mięsa indyczego, podana z delikatnym makaronem ryżowym. Z powodu makaronu sos doprawiłam intensywnie czarnym pieprzem.

 

Sos śliwkowy z serem z niebieską pleśnią, w wydaniu obiadowym z piersią indyczą

Składniki:
  • 600 g piersi z indyka
  •  2 szklanki śliwek węgierek (bez pestek, mogą być mrożone – takie przeważnie używam)
  •  100g – małe opakowanie sera z niebieską pleśnią
  • 2 szalotki ale może być zwykła cebula
  •   olej ryżowy lub inny do podsmażenia mięsa
  •  sól, pieprz czarny, liście laurowe, słodka papryka, wędzona papryka

 

Wykonanie:

Mięso kroję na porcje i marynuję kilka godzin w wymienionych przyprawach.
Rozgrzewam odrobinę oleju i wrzucam na niego mięso. Podsmażam delikatnie, dorzucam pokrojoną w pióra szalotkę. Po kilku minutach dodaję śliwki (jeśli mam mrożone, to nie rozmrażam ich wcześniej) i duszę około pół godziny. Śliwki powinny się rozpaść, a po kuchni roznosić przyjemny śliwkowy zapach. Rozkruszam ser i dorzucam do całości, duszę kolejne kilka minut.

W zależności jakie mam mieso i z czym chcę danie podać, to doprawiam je z różną intensywnością, jednak zawsze poruszam się w obrębie wymieniowych przypraw. Sos można zostawić z kawałkami śliwek i sera, lub zblendować na gładko – według uznania.

 

Smacznego! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *