Hej! Co słychać?
Czasem wydaje mi się, że już tak odwykłam od wpisów lajfstajlowych i tych takich lżejszych typu “co słychać?” iż ciężko mi się zabrać za pisanie. A potem w trakcie, gdy palce uderzają w klawiaturę, to okazuje się iż literek w tekście przybywa i przybywa. Jakby nie wiadomo skąd. Ale ja dobrze wiem skąd one się biorą. Biorą się stąd, iż od momentu założenia bloga zawsze traktowałam pisanie jak formę rozmowy z bliską osobą. I fakt, że przekształcenie bloga na wnętrzarskiego odrobinę to zmieniło, jednak… sporo z tego pozostało!
Wyobrażam sobie, że siadasz naprzeciw mnie z filiżanką kawy i zaczynamy sobie gadać. Tak po prostu gadać. O ostatnich dniach, ostatnich tygodniach, a może nawet miesiącach. U mnie, u nas na Wiśniowej, nie zmieniło się zbyt wiele, a z drugiej strony zmieniło się mocno. Nadal pracuję zdalnie, nadal sporo pracuję siedząc przy stole w dużym pokoju, który niektórzy nasi goście szumnie nazywają salonem. Cieszę się wiosną, cieszę się słońcem oraz ciepłem jakie do nas przychodzi. Mam tak rok w rok iż wiosna to moja pora roku. Obecnej wiosny cieszę się nią jednak jakoś… mocniej. Jakoś bardziej. Widzę iż chłonę ją całą sobą i nasycam się odrodzeniem przyrody jakie niesie. Sytuacja światowa, dwuletnia pandemia oraz wojna w Ukrainie i widok ludzi uciekających przed wojną ma sporo do tego. Nakłania by cieszyć się najmniejszym drobiazgiem, najmniejszą pierdołą i chłonąć to całą sobą. Korzystać z tego co mamy z sercem pełnym wdzięczności.
Zastanawiając się co u nas słychać, do serca leci mi mocno, by powiedzieć iż jest dobrze. Z jednaj strony ostatnie tygodnie, miesiące były mocno intensywne, z drugiej są wypełnione tak wieloma sprawami, rzeczami, a przede wszystkim ludźmi, iż mam wrażenie, że odkupuję czas i dostaję go sporo w gratisie. W ostatnim czasie rozpoczęłam zdalne konsultacje wnętrzarskie, by swoją wiedzą i doświadczeniem dzielić się z ludźmi wkoło. By remonty, metamorfozy i wszelkie wnętrzarskie zmiany nie były dla Was obciążeniem i trudem, a przyjemnością i może wręcz dobrą zabawą! Pomagam rozwiązać zagadki, zagwozdki i dobrać odpowiednie rozwiązania i materiały. Podpowiadam, przeliczam i cieszę się Waszymi efektami! Dodatkowo w domowym zaciszu dokształcam się, rozwijam, by służyć Wam pomocą na coraz wyższym poziomie i w coraz szerszym zakresie!
Na drugim biegunie moich zajęć majaczy sklep internetowy, który z opóźnieniem, ale jest coraz bliżej ujrzenia światła dziennego! I jestem z tego tak mocno dumna, jak i tym przerażona. Sklepu jeszcze nigdy nie stawiałam, ale z drugiej strony to strony internetowej i bloga kilka lat temu również jeszcze nie, więc… wszystko przed nami, wszystko przede mną! Mam zaplanowane dla Was trzy wspaniałe produkty, które również są nakierowane na to, by ułatwiać Wam proces remontu, metamorfozy i wszelkich mieszkaniowych zmian! Produkty są proste i intuicyjne i właśnie przechodzą fazy testów. Przede mną jeszcze wybieranie oprawy graficznej oraz masa pracy przy wspominanym stawianiu sklepu internetowego!
Wchodząc w inny zakres tego “co słychać?” to właśnie się szykujemy do rozpoczęcia sezonu wycieczkowego. Rozpoczęcie będzie z przytupem. Wybieramy się w miejsce, o którym nigdy nie marzyłam, nigdy mnie nie nęciło, a wyjazd to totalny splot różnych zbiegów okoliczności, czy w co kto wierzy… cieszę się mocno, cieszę się tym ogromnie i obiecuję podzielić się odrobiną zdjęć w newsletterze, ale i pewnie w Social Mediach. Dla mnie, ale i dla mojego Mr Hubby, sezon wycieczkowy to coś na co rok w rok mocno czekamy.
To nasz sposób na oderwanie się od rzeczywistości, od codzienności oraz odpoczynek. To wizja całego sezonu przed nami, czyli całej wiosny, potem wspaniałego lata, na kolorowej jesieni kończąc. Zimą podróżujemy zdecydowanie mniej, zagrzebujemy się w domku i nadrabiamy zaległości filmowe, wylegiwanie się w łóżku oraz… planowanie sezonu, wycieczkowego rzecz jasna!
Ostatni czas to również czas porządków i odgracania swojej przestrzeni. Zarówno w szafie, w półce z kosmetykami, ale w i domu i mieszkaniu. To zmiany, które mnie nęcą na Wiśniowej, na której zostaniemy dłużej niż myśleliśmy. Można to zauważyć po najnowszych wpisach na naszym drugim blogu – klik, na którym zeszliśmy z tematów prawa budowlanego oraz planowania budowy, a weszliśmy w to co jest przydatne dla osób już mieszkających w swoich domach lub będących w trakcie budowy! Obecna sytuacja na rynku budowlanym, inflacja oraz kilka innych drobiazgów sprawiły iż plany musieliśmy wstrzymać. Nie chcemy podejmować żadnych nieprzemyślanych decyzji, których konsekwencje mogłyby się ciągnąć za nami latami. Czekamy, ale dzięki temu wróciła mi radość z pielęgnowania mieszkania na Wiśniowej i wróciła chęć… dopieszczania! Będą zmiany!
Z jeszcze innej strony, z całkiem innej beczki, po miesiącach dresów, szerokich bluz i swetrów wróciła mi chęć na makijaże, na nowe fryzury i na sukienki i spódniczki. Zatęskniło mi się za obcasami i pomalowanymi paznokciami w stopach. Odgrzebałam paletkę z cieniami, którą kupiłam sobie na swój własny ślub (sama sobie robiłam makijaż) i przypomniało mi się jak korzystnie wyglądam w fioletach. Odkurzyłam bransoletki i wisiorki oraz zrobiłam przegląd apaszek. Zamówiłam sobie sukienkę, która jest szyta specjalnie dla mnie i to z przepięknego lnu! Nie wiem czy to efekt ostatniej trójki z przodu, czy raczej tego iż ostatnio tak mocno dobrze mi samej z sobą.
Nie, żebym była sobą zachwycona. Czy miała wysokie o sobie mniemanie, ale… polubiłam samą siebie. Tak jak jeszcze nigdy nie lubiłam i dobrze mi we własnym ciele. Dobrze mi z własną głową, ale przede wszystkim tym co mam w sercu i pokojem jaki w nim gości każdego dnia.