Po godzinach,  Uroda

Ukłon w stronę PRL-u i szanowna Pani Walewska

 

Myślę iż każde dziecko PRL-u kojarzy kobaltową buteleczkę perfum Pani Walewskiej. Kojarzy nam się ona z babciami, mamami lub ciociami. Często z zatęchłą i niemodną już nutą zapachową. Mnie zapach ten kojarzy się z wczesnym dzieciństwem oraz zapachem mojej Mamy. Buteleczka perfum stała zawsze na jej toaletce i była jej nieodzowną częścią. Często bywając w drogeriach zerkałam na niż ukradkiem, jednak nigdy nie myślałam, by sama po nią sięgnąć.

Perfumy Pani Walewskiej dostałam w prezencie od mojego Teścia na ostatnie Boże Narodzenie. Dostałam je i nie do końca wiedziałam co z nimi począć. Byłam pewna iż nie odnajdę się w tym zapachu. Buteleczka stała w zaszczytnym miejscu i czekała na lepsze czasy. Sięgnęłam po nią pod koniec tegorocznej wiosny, gdy zrobiło się już trochę w otaczającym nas świecie luźniej. Gdy można było już swobodnie wyjść, a co za tym idzie zamienić dres na sukienkę, to zachciało mi się dopełnić ją czymś ekstra. Wtedy po raz pierwszy psiknełam się wspomnianymi perfumami.

W pierwszej chwili poczułam się niekomfortowo otulona ciężkim, słodkim zapachem. Konwaliowo – jaśminowo – różana nuta jest ciężka, dystyngowana oraz elegancka. Po kilku chwilach zapach zelżał, połączył się z zapachem mojej własnej skóry i zaczął pachnieć… bardzo przyjemnie! Zdecydowanie nie nadaje się do sportowego looku, czy dla trzpiotki nastolatki, jednak odkryłam iż mogą go lubić kobiety w różnym wieku. Myślę, że do zapachu trzeba dojrzeć i raczej nie obracałabym się tutaj tylko i wyłącznie wokół numeru PESEL a dojrzałości wewnętrznej. Myślę iż zapach finalnie przypadł mi do gustu, gdyż lubię się z chanelowską ‘5’, a to również jeden z zapachów, które nie każda kobieta umie i lubi na sobie nosić.

Pani Walewska to zdecydowanie charakterne perfumy kobiece! Określenie kobiece jest tutaj mocno adekwatne. Wymagają tego, aby dać im czas, by pierwsze (intensywne) wrażenie rozmyło się i mogły zachwycić nas swoją klasą. Idealnie nadadzą się na elegancką okazję, na świętowanie, czy ekstra randkę lub w przypadku gdy chcemy zrobić na kimś dobre wrażenie. Perfumy świetnie czują się w towarzystwie szpilek, mocno podkreślonych ust, a już na pewno nie pogardziłyby kapeluszem. Jednak nie są dla każdej kobiety i myślę, że znajdzie się zaledwie garstka, która po nie sięgnie.

Warto wiedzieć, że perfumy te mocno zaznaczyły się w naszej własnej, polskiej historii sztuki perfumiarskiej. Powstały w roku 1971.

Wszystkim dobrze znane, często negatywnie kojarzone, jednak sądzę iż warto dać im szansę. Po tegorocznym lecie, podczas którego regularnie sięgałam po nie doszłam do wniosku, że Pani Walewska jest dokładnie taka, jak kojarzy mi się mój Teść w trakcie naszych rodzinnych uroczystości. Elegancki, dystyngowany i budzący szacunek. Mimo iż w naszej podświadomości kojarzy nam się z zapachem mam i babć, to warto po nie sięgnąć i wypróbować. Tak dla odmiany, tak z szacunku do naszej rodzimej sztuki perfumiarskiej. Dlaczego nie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *