Nie-macierzyństwo,  Po godzinach,  Przemyślenia

O Mamo!

 

Tak właściwie to nie miałam zamiaru dzisiaj nic pisać. Nie miałam zamiaru komentować Dnia Matki. Zeszłoroczny wpis (klik) uważam za nader aktualny! Właściwie to niewiele się u mnie zmieniło w tym temacie, więc co tu dodawać… Tyle, że to tylko teoria. A praktyka pokazuje, że część moich czytelniczek to dziewczyny w nader podobnej sytuacji jak ja! Dlatego piszę! Piszę dla Was kochane! Piszę, bo dostaję od Was sygnały iż lubicie wpisy w tym temacie, że mają one dla Was znaczenie! Niech ten ma znaczenie choć dla kilku! To już warto…

 

Przez ostatnie miesiące niewiele pisałam w tej kategorii i to nie dlatego, że temat olałam. Nadal jest ważny! Nie unikam go i nie spycham do czeluści szuflady. Zmieniło się moje podejście i moje nastawienie. Nie chcę i nie będę wchodzić w szczegóły, bo to nie ten czas. Myślę, że kiedyś nadejdzie właściwy i wtedy opowiem Wam więcej!

Póki co chciałabym skupić się na każdej tej, która płacze dzisiaj w poduszkę. Nie ma sił zajrzeć w przepełnione zdjęciami uśmiechniętych mam media społecznościowe lub zrobić drobne zakupy w sklepie obsypanym okolicznościowymi wiązankami kwiatów! Na tej, której trudno pójść z kwiatami nawet do własnej mamy, bo w nich obu jest ból iż ta pierwsza nadal nie może doświadczyć macierzyństwa.

Powodów takiego stanu są tysiące! Medyczne, psychiczne, spowodowane wiekiem. Jakie znaczenie ma powód? Żaden. Ból jest jeden. Ten sam. Rozdzierający.

Wcale nie jest mi lepiej w momencie, gdy mnie samą nie rozdziera ten ból, a widzę kobiety, które go noszą! Bo widzę! Część z Was czasem do mnie napisze, a część wiem iż czyta i na tym poprzestaje! Chciałabym wszystkie Was ukoić, otulić i wyciszyć z emocji. Z huśtawki emocji! Chciałabym usiąść z Wami, wziąć Wasze ręce w swoje i tak trwać prosząc w sercu Boga, by dał Wam ukojenie, pokój w sercu i wiarę. Wiarę, która przenosi góry! Wiem, że nie dla każdej z nas ta wiara będzie oznaczała pojawienie się upragnionego dzidziusia.

Dla części może być odnalezieniem sensu w innej dziedzinie. Dla innych adopcja, a jeszcze dla innych zmierzenie się z in vitro. Kolejnej odpuści psychika i ciąża pojawi się sama i jakby “znikąd”… to co chciałabym dzisiaj to pobyć z każdą z Was! Tak bardzo bym chciała przy Was pobyć. Przy Tobie pobyć! Pomilczeć, pokrzyczeć, porzucać talerzami! Leżeć w bezruchu na zmianę z pożeraniem lodów o smaku solonego karmelu. Napić się lampki wina. Pokazać, że wiem i, że rozumiem. Jestem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *