Kulinarnie
-
Kombinuj mała kombinuj. Czekoladowy mini torcik.
Lubię prostotę. Niby banalne, a jak ułatwia życie. Lubię jak wszystko wokół mnie jest jasne i klarowne. Czytelne. Lubię, gdy wiem na czym stoję, co w kim siedzi i jakie panują zasady. Przejrzystość, klarowność i sporo systemu zero jedynkowego. No i może wyszło mi z tego masło maślane, ale… no właśnie… przydaje się. Szczególnie gdy wiele rzeczy mamy na głowie, gdy lista zadań mnoży się, a czasem nawet troi. To wtedy prostota ułatwia życie. Proste przepisy kulinarne, szybki makijaż, zawsze pasująca mała czarna i… klasyczne szpileczki. No czego chcieć więcej? No, no? Lubię bazować na prostych przepisach, lubię je modyfikować. Wtedy zamiast jednego mam ze dwa, albo trzy.…
-
Aromatyczna zupa dhal, rodem z Indii
Są takie przepisy, które muszę tutaj mieć! Muszę i już! Są takie przepisy, które szczególnie polecam i zupa dhal jest zdecydowanie jedną z nich. Ekspresowa, prosta w zrobieniu, a zadowala najbardziej głodny i wybredny brzuszek… Mimo, że to zupa, to syci na dość długo, a mnogość aromatów nęci każdego kto przeważnie kręci nosem na zupy. Jest pożywna i idealna na jesienno – zimową szarugę. Czerwoną soczewicę uwielbiam od dawna. Przygotowywałam ją na różne sposoby, jednak w postaci zupy smakuje mi najbardziej. Kiedy odkryłam połączenie czerwonej soczewicy z pomidorami, to przepadłam totalnie. To połączenie polubił również Mr Hubby, mimo iż wcześniej na zupę z samej czerwonej soczewicy kręcił nosem.…
-
Kulinarne ciągoty – wytrawna kukurydziana tarta meksykańska
Są takie dni, że chce mi się kulinarnie podróżować. W sumie to często mi się chce. Lubię gotować. Lubię czarować dobroci dla brzuszka, nawet jeśli jest czas iż sporo produktów mi szkodzi i jestem na mocnej diecie eliminacyjnej. To żadna moja zasługa, ale mam w sobie lekkość, która powoduje iż bez problemu czaruję dania zarówno we wspominanej diecie eliminacyjnej, jak i przy porządkach w lodówce. Gorzej bywa jak lodówka jest wypełniona po brzegi, bo trudno mi się zdecydować na konkretne danie i chciałabym zaszaleć. Kiedyś myślałam, że ma to swoje plusy, bo zostanie “na jutro”, jednak Mr Hubby szybko mnie z tego wyleczył. W naszym domu nie istnieje coś…
-
Domowy serek homogenizowany
Jeśli jesteś ze mną już jakiś czas na tym blogu, to bardzo dobrze wiesz, że lubię dobre jedzenie i nie cierpię powszechnie znajdującej się w jedzeniu chemii. Przeraża mnie czym jesteśmy karmieni, a skład większości produktów przyprawia o palpitację serca. Nie chce wchodzić w skrajności i nie mówię, że wystrzegam się kupnych produktów w 100%, jednak najmocniej boli mnie masa niepotrzebnego świństwa w najprostszych produktach. Przez długi okres czasu robiąc zakupy spożywcze przechodziłam z żalem obok serków homogenizowanych. Mimo iż powinnam unikać nabiału to od czasu do czasu kupuję sobie. Serki homogenizowane uwielbiam, jednak zawsze przerażał mnie ich długi skład. Ulepszacze, barwniki oraz w wersjach słodzonych tony cukru. Chodziłam…
-
Słodko – ostry schab w marynacie
Na Wiśniowej ciężki czas. Czas ciężki, bowiem Mr Hubby zawalony pracą i ciśnie codziennie po kilkanaście godzin. A jak to przeważnie z Panami bywa w ciężkim czasie – drażliwe toto ponad miarę. Odkryciem również żadnym nie jest iż męską drażliwość najlepiej załatwić dobrym jedzeniem. Mięsnym rzecz jasna i to cytując szanownego Mr Hubby “uczciwym mięsem”, co oznacza iż nie może to być drób…. Tak moje drogie, takie na Wiśniowej kwiatki… Spokój, luz i mir domowy cenię sobie jak mało co na świecie, a że obcowanie w kuchni jest dla mnie nader przyjemne, to postanowiłam zrobić coś smacznego, co zadowoli kubki smakowe wyżej wspominanego, a mi zagwarantuje zadowolenie Męża. Czy…
-
Letnia kuchnia – pychotki z owocami na pierwszym planie
Uwielbiam letnie gotowanie. Mimo iż czasem nie jest dobrze stać w rozgrzanej kuchni, gdy temperatura oscyluje powyżej 30 stopni, to jestem w stanie wziąć to na klatę i popichcić. Sposobem na to jest gotowanie na dwa dni lub robienie większych porcji śniadań czy deserków. Niemniej uwielbiam ten czas gdy owoców i warzyw jest masa, jest w czym wybierać i można do woli wymyślać nowe połączenia, modyfikować lub… wracać do tych starych. Dzisiaj przychodzę do Ciebie typowo letnią kuchnią, ze smaczkami przygotowanymi częściowo w ciągu tygodnia, a częściowo na rozpoczynający się właśnie weekend. Nie będzie żadnych wielkich sensacji, a raczej modyfikacje dobrze znanych i lubianych na tym blogu przepisów. Zapraszam…
-
Owsiana tarta ze szpinakiem i boczkiem
Są takie momenty, są takie chwile, których nie uratuje nic poza dobrym jedzeniem. Mr Hubby tonie w pracy od kilku tygodni, telefon pada średnio dwa razy w ciągu doby, a jego ciało czuje iż to co wokół nas się dzieje, ociera się o max Jego możliwości. Jestem dumna z mojego Męża – z Jego zaangażowania we wszystko co robi, serca które w to wkłada. Przy okazji dba o mnie jak tylko się da i głośno sygnalizuje, że nie poświęca mi tyle czasu ile by chciał. Widzę Go zmęczonego, wręcz przemęczonego. Cisnącego od świtu po noc, wieczorem padającego zanim jeszcze położy głowę na poduszce, a z drugiej strony nie mogącego…
-
Leśne dary lata oraz co nieco o darach Podhala
Miało być totalnie coś innego, miała być totalnie inna bajka, bo o serach Podhala. Wybraliśmy się z Mr Hubby w ostatni weekend do Kościeliska po sery. Pomysł całkiem spontaniczny, po sobotnim śniadanku zebraliśmy się i pojechaliśmy. Moja Przyjaciółka skomentowała, że przeciętnie ludzie po serki jeżdżą na pobliski, miejski rynek, zamiast dymać na Podhale… no ale kto wolnym ludziom zabroni??? Tak już mamy i skoro potrafimy pojechać na śniadanie 40 km, to i po serki 100 km problemem nie jest. Lubię to zdecydowanie! Po serki pojechaliśmy do naszej ulubionej bacówki w Kościelisku. Zrobiliśmy spore zakupy, których… nie dowieźliśmy do domu a zjedliśmy w trakcie drugiej części wycieczki. Zestaw dla nas…
-
Klasyka PRL-u czyli szanowny piszinger – wafle przekładane masą czekoladową
Piszinger to jeden ze smaków mojego dzieciństwa. Smaków PRL. Już samo niebieskie opakowanie mleka w proszku kojarzy mi się z dzieciństwem. Jego słodki i mdlący zapach to zapowiedź czegoś dobrego. Jedną z takich dobroci są właśnie wafle przekładane masą czekoladową. I pewnie wiele z nas tak ma, że przepis swojej mamy na masę jest ulubionym smakiem, ulubioną wersją. Tych wersji było pewnie tyle, ile PRL-owskich pań domu. Każda miała swoją. I każda uważała, że ta jej jest najlepsza. Moim zdaniem wersja mojej mamy to sztos, choć bardzo prosta i wręcz podstawowa, bez zbędnych udziwnień. Mimo iż nie miałam najlepszych relacji z moją mamą, to wspomnienia piszingera pochodzą z…
-
Wiosenny chlebek bananowo – kokosowy naszpikowany owocami
Mało owoców cieszy mnie tak jak truskawki. Ale to już chyba wiecie. Czerwiec to zdecydowanie miesiąc truskawek, ale i czereśni. Jeśli miałabym wybierać, to zdecydowanie stawiam na te pierwsze. A od czereśni wolę wiśnie, szczególnie te duże i prawie czarne. Póki ceny truskawek zabijają dawkujemy je sobie i rozkoszujemy się nimi ostrożnie. Mam nadzieję, że czerwiec nie zawiedzie i będziemy mieć wysyp truskawek i to w przyzwoitych cenach. Wtedy zrobię sobie wielką blachę kruszonki z truskawkami, do tego filiżankę pysznej kawy i… mmmm… marzenie. A póki co muszę zadowolić się chlebkiem bananowo – kokosowym z owocami, wśród których znalazły się wspomniane truskawki! Przepis na mój podstawowy chlebek bananowy…