Po godzinach,  Przemyślenia

Yasminsmellowe plany na końcówkę roku – lista “to do”

 

Zwariowany ostatni czas. Zwariowany, rozciągnięty do granic możliwości! Myślę, że każdemu rok 2020 zleciał szybciutko. Jednym bardziej a innym mniej aktywnie. Mój rok było mocno, mocno aktywny mimo tej całej pandemii i lockdownu. Zabiegany, zalatany i bardzo trudny. Jednocześnie budujący, dający nadzieję i uśmiech pomimo.

Pozostały nam ledwie dwa tygodnie, aby go zakończyć. Końcówka roku. Gdy usiadłam do tego postu, to chciałam zebrać wszystkie plany, jakie nie udało mi się zrealizować w ostatnich miesiącach lub tygodniach i wcisnąć w te ostatnie dwa tygodnie roku. Serio? O to w tym chodzi? No nie… Nie ma opcji, nie ma bata.

Nie będę śrubować sobie czasu, nie będę dokładać sobie zobowiązań. Niech się dzieje i niech leci. Sporo rzeczy w ten sposób podziało się w tym roku właśnie w ten sposób i… wyszło całkiem nieźle! Czemu by tego nie kontynuować? Czemu by nie oprzeć całego 2020 roku na zdaniu się na to, by część wydarzeń po prostu się wydarzyła? Wydarzała?

 

Ostatnie kilka dni mocno uświadomiło mi, że są sprawy, na które tak naprawdę mamy niewielki wpływ. To co można dać od siebie – pewnie. Mimo to nie na wszystko jesteśmy w stanie wpłynąć. Mam na myśli przede wszystkim ludzi i ich stosunek do nas. Można stawać na przysłowiowych rzęsach, by mieć dobrą relację z ludźmi, na których nam mocno zależy, ale… no nie zawsze się da. Bywa iż zostajesz olana z góry na dół i to przez osobę, która jest bardzo bliska i robić tak nie powinna. Przykre? Przykre, pewnie. Jednak nie warto zadręczać się tym. Kilka dobrych tygodni temu usłyszałam cytat biblijny, który bardzo dobrze znałam, a który w tamtym momencie zabrzmiał dla mnie jak objawienie. Jakbym te słowa usłyszała po raz pierwszy w życiu.

 

„Jeśli to możliwe, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi żyjcie w pokoju.”
Rz12,18 (UBG)
Zawsze moje oczy i serce skupiały się na części, by ze wszystkimi żyć w pokoju i cisnęłam w tę stronę. Często ponad miarę i ponad własne możliwości. Tamtego dnia rozbrzmiała we mnie pierwsza część mówiąca “o ile to od was zależy”… tutaj wszystko poukładało się i wskoczyło na swoje miejsce. Jeśli się nie da, to nie przestawiaj tej góry…

Spoglądam w kalendarz i myślę, że w ogóle nie chce mi się robić typowej listy “to do”. Może poza czasem z bliskimi i przyjaciółmi, wspólną kawką i aromatycznym ciastem… Poza czasem pod kocem z Biblią w dłoni i kojącym ucho uwielbieniem. Do tego rozmowy – te małe, niby nieistotne dla naszego życia oraz te poważne, głębokie. Chcę ten czas spędzić z osobami, które doceniają iż jestem, dla których jestem ważna, i których uśmiech na twarzy wyraża szczere zadowolenie, iż możemy ze sobą pobyć. Chcę wysypiać się przez ten czas i podregulować mój tryb dzienno-nocny, który ostatnio mocno się rozchwiał i rozregulował. Uczciwie pracować i w czasie tej pracy dawać z siebie wszystko. Odpocząć, gdy nadejdzie czas odpoczynku.
Niby nic, a tak wiele… czy całkiem przypadkiem wyszła mi porzucona przed chwilką lista “to do”?

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *