Nie-macierzyństwo,  Po godzinach

Wiosenna regeneracja

 

 

Wiosna przyszła… wiosna astronomiczna. Jutro do kompletu wiosna kalendarzowa. Bajka! Uśmiech od rana, od ucha do ucha. Od razu organizm lepiej funkcjonuje i ma zapał do pracy i wszelkiego działania. Lepiej się spogląda w kierunku jutra, nawet jeśli prognozy pogody zapowiadają opady śniegu w przyszłym tygodniu, a ochłodzenie może potrzymać nawet do maja. Co z tego, skoro w sercu już wiosna i inaczej myśleć zamiaru nie mam.

Walka trwa. Poza planem A pojawił się u nas plan B, a nawet wizja planu C. Fajnie. Od razu lepiej na sercu. Lżej i bez ciśnienia. Mimo to, to doskonała okazja, by zadbać o siebie i własną regenerację. A od tego sporo zależy – wie to każda staraczka, lekarz, a nawet dobre dusze stojące obok nas i wspierające. Niech początek wiosny będzie pretekstem, by spojrzeć na siebie i wspomóc organizm. Szczególnie, gdy jest się w trakcie lub pomiędzy terapiami, które wyniszczają organizm. Na psychikę nie działają wcale lepiej. Wieloletnie starania to ogromna próba wytrwałości i zaparcia. Również próba dla związku, bo w staraniach biorą udział dwie osoby. Ona i on. Żona i mąż. Dlatego rozpoczynam akcję: wiosenna regeneracja!

 

Wysypiaj się

Tak trywialne i proste, a tak skuteczne. Stres, ciągłe napięcie i życie z kalendarzem w dłoni wykańcza. Okresy odpuszczania również, bo podświadomie, od czasu do czasu, przychodzi do głowa myśl i potrzeba kontroli nad tym, co obecnie się dzieje. Nie ma lepszej regeneracji organizmu jak sen. Dobry i zdrowy. Po wcześniejszym wyciszeniu, kąpieli, w wywietrzonej sypialni.

Patrząc na siebie, wiem iż dla mnie sen ma ogromne znaczenie. Im bardziej coś mnie obciąża, tym więcej potrzebuje snu. W okresach wzmożonego stresu potrzebuję nawet 13 godzin, by się wyspać! W normalnej sytuacji liczba, potrzebnych do regeneracji, godzin jest o połowę mniejsza. Zauważyłam również, że wszelkie próby pozbawienia odpowiedniej ilości snu, powodują u mnie ataki migreny, które znikają… gdy położę się spać.

 

Nawadniaj się

Woda wspomaga pracę organizmu. Niby wszyscy o tym wiedzą, a jakbym spytała osoby z najbliższego otoczenia, to okazałoby się, iż pilnuje tego jedynie garstka. Czysta woda (mineralna lub filtrowana) lub w połączeniu z dodatkami:

  • miód i cytryna
  • imbir i cytryna
  • truskawki, maliny, jagody
  • cytrusy
  • zioła

Poza tym dobra jest zielona herbata, kefiry i pozostałe przetwory ze sfermentowanego mleka.

Nie uważam, by najlepsze było wtłaczanie w siebie na siłę przysłowiowych 2 litrów wody dziennie, gdy każdy łyk sprawia odruch wymiotny. Dostosujmy to do potrzeb organizmu, ale zwracajmy uwagę, iż jedna szklanka dziennie nie wystarczy. Osobiście wypijam około 2 litrów dziennie i nie stanowi to dla mnie większego problemu. Latem piję nawet więcej.

 

Myśl o tym, jak się odżywiasz

Powiedzenie “jesteś tym, co jesz” ma w sobie wiele prawdy. Inaczej funkcjonuje organizm naładowany fast foodami a inaczej darami natury – warzywami, owocami, kaszami. Starania o dziecko, które przeciągają się w czasie, ale i sam proces zapłodnienia i ciąży, to spory wysiłek dla organizmu. Musi mieć zapas energii na prawidłowe funkcjonowanie i stworzenie odpowiednich warunków, by pojawiła się ciąża.

W internecie jest sporo informacji na temat żywienia w okresie starań. Wszystkie skupiają się na nastawieniu na jak najbardziej naturalne składniki. Często pojawia się dieta oparta na modelu żywienia śródziemnomorskiego ze sporą ilością surowych warzyw oraz ryb i owoców morza. Pojawiają się też takie, które zalecają eliminację kawy i herbaty.

Ja staram się, by na moim i Mr Hubby talerzu pojawiało się jak najwięcej warzyw. Koniecznie w postaci zupy/kremu albo sałatki albo duszonych warzyw. Staram się, by tak wyglądała baza przynajmniej jednego z codziennych posiłków – najczęściej drugiego śniadania, obiadu lub kolacji. Ograniczamy mięso, ale nie całkiem, bo w procesie starań o dziecko, jest niezbędne. Inna sprawa ma się z cukrem. Ten nie jest do niczego konieczny. Z drugiej strony staram się nie popadać w skrajności i w momencie, gdy chce się nam coś słodkiego, to staram się mieć pod ręką tabliczkę dobrej jakości gorzkiej czekolady. Stawiam również na własne słodkości (chlebek bananowy, kulki daktylowe, ciastka owsiane).

 

Świeże powietrze

Korzystaj z niego, ile się da. W formie takiej, jaka sprawia Ci największą przyjemność. Spacery, rower, rolki, górskie wyprawy. Cokolwiek. Sporty uprawiane pod dachem, jak basen i siłownia, również są ok i wiele dają korzyści. Niemniej w okresie, gdy pogoda staje się coraz bardziej przychylna, warto korzystać ze świeżego powietrza i w ten sposób ładować akumulatory. Do kompletu łapanie promieni słonecznych podniesie poziom witaminy D3 w organizmie, która ma spory wpływ na odporność, a jej poziom jest sprawdzany również podczas starań o dziecko.

 

Zadbaj o świeże powietrze również w swoim domu

Kolejny trywialny punkt, ale dbajmy o jakość powietrza w mieszkaniach. Szczególnie, gdy nie mamy w zwyczaju rozszczelniania okien i zamykamy je na maksa. Świeże powietrze wspomaga prawidłowy sen, poza tym lepiej się funkcjonuje we wnętrzach, w których powietrze jest regularnie wymieniane.

 

Suplementy i witaminy

Starania o dziecko wymagają, by wspomóc organizm w składniki, których nie jesteśmy w stanie dostarczyć z pożywieniem. Kwas foliowy, witamina D3 oraz minerały. Pierwszą pozycję zaleca się z automatu każdej osobie planującej zajście w ciąże, kolejne należy już konsultować z lekarzem, bądź dobrym dietetykiem, który dobierze zestaw najbardziej odpowiedni.

 

Ogólnie pojęty relaks…

…czyli dla każdego coś miłego. Randka z mężem, kino z przyjaciółką, wypad nad jezioro, dobra książka, lub koncert ulubionego wykonawcy. Warto zadbać o odskocznię dnia codziennego. Godzina relaksu raz na kilka dni potrafi zdziałać cuda i naładować pozytywnie.

Dla mnie świetnym relaksem jest czas spędzony z przyjaciółkami (to co robimy to już sprawa wtórna), weekendowy wypad z mężem lub zagrzebanie się pod kocem przy dobrym filmie. Mr Hubby dorzuciłby do tego jazdę na rowerze, o co staram się dbać co sezon i zachęcać go do tej odrobiny psychicznego luksusu.

 

Toksyczne towarzystwo

Temat trudny, z którym ma do czynienia każda para długo starająca się o dziecko. Pytania, podteksty, docinki oraz serie dobrych rad to niestety nasza codzienność. Jeśli spływa to po nas jak po przysłowiowej kaczce, to ok. Jeśli nie, to unikajmy takich sytuacji jak ognia. Osoba bez empatii i tak sytuacji nie zrozumie, a warto zadbać o własny komfort.

Podobnie ma się sprawa z ciężarnymi w naszym otoczeniu. Przychodzi moment, gdy ich widok zbyt mocno ściska za serce, mimo iż poza tą sytuacją, to cieszymy się z ich szczęścia razem z nimi. Fundowanie zbyt częstych spotkań, po których łzy leją się ciurkiem, nikomu jeszcze nie wyszło na dobre. Można spróbować je trochę ograniczyć, a w momencie gdy będziemy w lepszej formie, wrócić do normalnej częstotliwości.

 

Plan A, plan B oraz plan C

Po pewnym czasie starań, warto przemyśleć i przedyskutować sytuację. Zebrać to, co udało się ustalić oraz obmyślić plan działania. Nie musi to być jeden plan, a po naszej sytuacji z Mr Hubby wiem, iż przyjęcie innych koncepcji, niż ta pierwotna daje sporo luzu. Niestety życie nie musi poukładać się tak jak byśmy tego chcieli i warto znaleźć sobie alternatywę, następnie wpuścić ją do swojego życia. To mogą byś ścieżki, które będą wymagały stanięcia na rozdrożu i wybrania jednej z nich, bądź takie którymi można poruszać się równolegle. Warto 🙂 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *