-
Kropka nad “i” wśród pasów
Remont naszego mieszkania to druga, zaraz po ślubie, rewolucja w życiu Mr Hubby. Jego męska jaskinia, okupowana do tej pory wyłącznie przez chodzący testosteron, została zrównana z ziemią. Może nie dosłownie, bo ściany stoją tam gdzie stały. Ogólny charakter i wystrój mieszkania zmienił się jednak nie do poznania. Początki były zabawne 🙂 Pamiętam jak na początku naszej znajomości, zaprosił mnie do siebie na kolację. Stanął na rzęsach, aby wszystko wyglądało i smakowało wyśmienicie. Mieszkanie wysprzątane a stół nakryty obrusem. Ustawiony na środku lekko zagraconego pokoju, pełniącego rolę biura. Talerze i sztućce. Papierowe serwetki. Musiała to być dla niego ważna kolacja. Chciał zrobić na mnie dobre wrażenie. Naturalnie lubuje się…
-
Domowo, ciepło i przytulnie – moje hygge po Polsku
Po zabieganym czasie, gdy wszystko musiało być na tip – top a “dedlajny” były wyśrubowane ponad stan. Mam dość. Gdy słońce jeszcze rozpieszczało, promienie grzały a temperatura zachęcała do życia w biegu, było ok. Z nastaniem szarugi, zimna i pierwszych płatków śniegu, moja mała wewnętrzna superwoman padła. Padła jak kawka. Przyjmowane aktualnie hormony, które robią swoistą sieczkę z mózgu, pilnują bym z podłogi się nie podniosła. No i tak leżę na tej podłodze, a one (w sensie te hormony) siedzą na plecach. I mam wrażenie, że całkiem nieźle się bawią. Dodanie 2 do 2 zajmuje mi dobrą godzinę. Zapominam co chciałam wpisać w wyszukiwarkę internetową a emocjonalność została całkiem…
-
Kosmetyczni ulubieńcy tej jesieni, po remanencie kosmetyczki
Każda pora roku rządzi się swoimi prawami. Każda coś innego przynosi. Jeśli chodzi o kosmetyki to bazuję na sprawdzonych typach, lecz bardzo chętnie testuję nowości. Lubię kosmetyki dobrej jakości, im bardziej naturalne, tym lepiej. Niekoniecznie z tej najwyższej półki. Jakość nie zawsze idzie w parze z ceną, ale to chyba nie jest już zaskoczeniem dla nikogo. Lubię gdy kosmetyki mają w miarę krótki skład i pachną naturalnie. Nie cierpię zapachowych balsamów, które długo po nałożeniu nadają sztuczny zapach. Nie lubię czuć się jak kokos z fabryki. Z drugiej strony subtelny i naturalny zapach nierafinowanego oleju kokosowego na skórze uwielbiam. Niby to samo a różnica kolosalna. Jesień przyniosła małe…
-
Bananowe love – najprostszy chlebek bananowy
Uwielbiam banany. Od lat. Miłością szczerą, bezkompromisową. Mogę je jeść codziennie. Szczególnie w pracy to pożądana przekąska. Szczególnie, gdy jestem pomiędzy jednym projektem a drugim, biegnę na spotkanie lub wyskoczył niespodziewany wyjazd. Przerobiony banan również jest mile widziany. Może być w formie małpiego smarowidła, jaglanki bananowej lub chlebka bananowego. To prosty sposób na słodycz, która jest: szybka, niekłopotliwa w wykonaniu, składniki zawsze mam pod ręką a dodatki to rzecz gustu lub chwilowej zachcianki. Dobry gdy łapie “słodyczowy” dół, nie mam pomysłu na drugie śniadanie do pracy lub jadą niezapowiedziani wcześniej goście. Przepis, z którego korzystam: 4 duże banany, najlepiej mocno dojrzałe 2,5 szklanki niedokładnie zmielonych płatków owsianych lub…
-
Dyniowe latte – mieszanka doskonała
Podczas ostatniego wyjazdu z przyjaciółmi, spacerując ulicami Gdańska wpadliśmy do Starbucks. W moim mieście niestety go brak, a jak nie przepadam za lansiarskimi miejscami, to ich kawę wprost uwielbiam. Coś w sobie ma i na pewno nie chodzi o personalizowanie kubków i wołanie po odbiór kawy, po imieniu. Choć jest to całkiem miłe, nie powiem. Jesień + Starbucks = dyniowe latte <3 . W Gdańsku pokusiłam się na klonową wersję latte i była pyszna. Jednak to nie to, nie ten smak. Pełnej satysfakcji nie osiągnęłam a z braku kawiarni w rodzinnym Bielsku-Białej, postanowiłam skombinować sobie własną mieszankę, na kawowe potrzeby najbliższych tygodni. Kto wie, może i miesięcy 🙂 Przepis…
-
Jesienne typy
Połowa listopada a jesień dopiero zrobi się ‘jesienna’. Póki co, kolorowe liście, ciepło i wszędobylskie słońce powodowało, że bardziej chciało się przebywać na zewnątrz niż w domowych pieleszach. Ale wiem, że jesień walnie jak grom z jasnego nieba. I chcę się przygotować na to. Tak, aby rozkosze całego roku, czyli piękna wiosna i długie słoneczne lato, a także pierwsza część jesiennej aury, nie poszły na marne. Bo rok wyjątkowy. Pogodowo jeden z lepszych w moim życiu. Nie pamiętam drugiego takiego, który tak aż by rozpieszczał. Czuję się nagrzana, nasłoneczniona a poziom wit. D w organizmie na bank podskoczył i to bez przyjmowania suplementów. Pełna satysfakcja. Aby zapas dobrego samopoczucia…
-
Chleb orkiszowy na zakwasie
Odkąd przypuszczenia, że mój żołądek i gluten pszenny nie idą w parze, piekę chleb. Pierwsze przymiarki do wypiekania chleba, były na bazie przepisów z drożdżami. Jednak okazało się, że Mr Hubby ma nie po drodze z grzybami. Tak oto zostaliśmy skazani na pieczywo bezglutenowe na zakwasie. Kto spotkał się z tematem wie, jak niesmaczne i nieapetycznie wyglądające produkty bezglutenowe, chlebo-podobne, można spotkać w sklepach. Chyba, że mamy dostęp do porządnej piekarni. Coraz więcej takich punktów, gdzie pochodzą do tematu z sercem i bez dosypywania mieszanek pseudo mąk, wzbogaconych szeregiem E. Mam zamiłowanie do gotowania, pieczenia oraz wszelkiego mieszania, merdania i krojenia. Nie cierpię za to długiego wyrabiania ciasta (chlebowego również).…
-
Dlaczego ‘nie-macierzyństwo’
Nasze starania o dziecko trwają już 3 lata. 3 przy-długie, mozolne i pełne łez oraz bólu lata. Bólu fizycznego i psychicznego. Całkiem niedawno dzieliłam się kapką swojej wiedzy, w tym temacie, ze znajomą. Z dziewczyną, która rozpoczyna tę drogę i wyglądała na dokładnie tak samo przerażoną, jak ja jakiś czas temu. Nie umiem ocenić jak dużo wiem i nie czuję się ekspertem, bo temat to góra lodowa. Znajoma słuchała w pełnym skupieniu. Wdzięczna, że nie musi pakować się w całkiem nieznane. Na koniec stwierdziła, że praktyczna wiedza, osób które już tę drogę przeszły, jest dla ‘świeżaków’ na wagę złota. Zbiegło się to w czasie, z tworzeniem bloga. Nie…
-
Miszung podstawowy, prościej się nie da. Jesienne skrobanie.
Jest jesień. Jesień pełną parą, w końcu już listopad. Choć do tej pory narzekać na to, co za oknem, nie można było. A było prawie letnie. Nie ma się jednak co czarować. Jesień to jesień i swoje prawa ma. Zrobi się szaro, buro i ponuro. Zimno i mgliście. Chłodno, a nawet zimno. Mokro. Błotnie. A co za tym idzie, przyjdzie czas by sweterek zamienić na długie, grube swetrzysko. Lordsy na botki vel pierwsze – jesienne kozaczki. Chustę na szal. Żakiet na płaszcz. I zakupić nowe rajstopy DEN80. Pod to wszystko skryć ciałko. A ciałko również ma swoje prawa i coś mu się należy. Po okresie wystawiania na promienie słońca,…